Nie lubię się nudzić - Adriana Ciupka
Wywiad przeprowadzony pzrez Martę Chowaniec z Adrainą Ciupką.
Ma dopiero 18 lat a na swoim koncie zorganizowanie koncertu charytatywnego, na którym bawiło się prawie 500 osób. - Wiem, że szkoła jest bardzo ważna, ale zdaję sobie również sprawę, że nie zdobędę w niej takiego doświadczenia jak na wymianach młodzieżowych, szkoleniach, czy warsztatach - o byciu młodzieżowym liderem opowiada Adriana Ciupka z klubu UNESCO z Jeleniej Góry.
Marta Chowaniec: W jaki sposób zaczęła się Twoja przygoda z Centrum Inicjatyw UNESCO z Wrocławia?
Adriana Ciupka: W zeszłym roku, kiedy byłam w pierwszej klasie liceum Damian Drużkowski i Magda Kudelska z tego stowarzyszenia przyjechali do nas na warsztaty o stereotypach w ramach lekcji z historii. Jednocześnie zaprosili nas na Żywą Bibliotekę, która odbywała się niedługo potem w Jeleniej Górze. Po kilku miesiącach nauczyciel historii zapytał mnie, czy chciałabym pojechać na warsztaty szkoleniowe „Historia plus”. Nie byłam jeszcze wtedy świadoma, że wcześniejsze warsztaty i ten projekt organizowany jest przez te same osoby.
Najpierw w połowie października 2011 roku mieliśmy 5-dniowe warsztaty poświęcone zagadnieniom historycznym. Następnie dostaliśmy miesiąc czasu na przeprowadzenie wywiadów z osobami-świadkami historii, które według nas mają ciekawą historię życia i chcą się nią podzielić. W międzyczasie pojechałam na projekt Klubing z liderami, który zakłada stworzenie sieci klubów UNESCO w Polsce. Na dzień dzisiejszy jestem już po czterech szkoleniach-warsztatach z tego projektu, które pomagają uczestnikom działać i prowadzić kluby.
Po co w listopadzie założyłaś własny klub przy Książnicy Karkonoskiej w Jeleniej Górze?
Klub założyłam z prostych przyczyn. Po pierwsze nie lubię się nudzić, a klub pozwala mi na realizowanie swoich pasji, a po drugie chciałabym, podobnie jak edukatorzy z Centrum Inicjatyw UNESCO, prowadzić inicjatywy lokalne.
I w taki oto sposób udało nam się zorganizować już dwie lokalne inicjatyw. Najpierw zbiórkę zabawek na mikołajki dla domów dziecka w Kaczorowie i Wojcieszowie w ramach Międzynarodowego Dnia Wolontariusza, który przypada 5 grudnia. W międzyczasie zajęliśmy się organizowaniem koncertu charytatywnego, na którym bawiło się prawie 500 osób. Zorganizowanie takiej imprezy wymagało dużego zaangażowanie z mojej strony, gdyż wchodząc do Orient Expressu, gdzie koncert miał miejsce, w sobotę o godzinie 9 rano, wyszłam z niego po pełnej dobie następnego dnia. Jednak myślę, że było warto, gdyż zebraliśmy ponad 3 tysiące złotych, które przekazaliśmy na rehabilitację naszego chorego kolegi.
Jak wygląda komunikacja, bo ty mieszkasz w Jeleniej Górze a UNESCO ma swoją siedzibę we Wrocławiu? Na jaką pomoc możesz od nich liczyć?
Zwykle kontaktuję się z Piotrkiem Dobroszem lub Krzyśkiem Wiatrem (moim tutorem z Klubingu). Nie potrzebuję jakiś inspiracji czy pomysłów, bo je znajduję zazwyczaj sama, ale ich pomoc z reguły polega na udzielaniu mi konkretnych praktycznych wskazówkach: jak napisać wniosek, jak wygląda dokumentacja, jak dobrze zorganizować inicjatywę itp. Kontaktujemy się zwykle przez maile, skype, telefony, jednak - kiedy jest więcej rzeczy, które trzeba ogarnąć - czasem oni przyjeżdżają do Jeleniej Góry, a czasem ja spotykam się z nimi we Wrocławiu.
Jaki cechy trzeba mieć, żeby zostać młodzieżowym liderem?
Na pewno trzeba być zorganizowanym, nie można pozwolić, żeby ludzie wchodzi mi na głowę, trzeba być konsekwentnym, wymagać od osób, z którymi się współpracuje, wywiązywania się z powierzanych zadań. Na początku ustalić naszej współpracy, czyli tzw. kontrakt, aby obowiązywały jakieś formalne zasady. Trzeba też wpływać na ludzi i motywować ich do pracy, szukać takich, co chcą to robić, i którym będzie się podobało to, co będą robić. Teraz trzeba trzymać rękę na pulsie, patrzeć, czy ktoś „nie zawala” zadań lub co gorsze szkoły. Ogólnie mówiąc, kiedy pracuje się z jakimś zespołem, trzeba mieć oczy dookoła głowy i ogarniać wszystko, aby inicjatywa, którą chcemy zorganizować, udała się.
Ale Ty też masz szkołę.
Ale jak już powiedziałam wcześniej, potrafię się zorganizować. Poza tym mogę liczyć na osoby z klubu, z którymi współpracuję. Umiemy podzielić się zadaniami. Spotykamy się w piątek po południu; to dobry dzień, ponieważ w środku tygodnia każdy z nas ma sprawdziany, korepetycje, treningi sportowe, itp. Poza tym uczę się na bieżąco więc nauka nie sprawia mi problemów. Nie opuszczam lekcji ze względu na klub. Nie muszę się usprawiedliwiać, że mnie nie ma. Szkolenia są weekendowe, co w tym przypadku ułatwia pogodzenie nauki z klubem i warsztatami. Wiem, że szkoła jest bardzo ważna, ale zdaję sobie również sprawę, że nie zdobędę w niej takiego doświadczenia jak na wymianach młodzieżowych, szkoleniach, czy warsztatach.
A nad czym teraz pracujesz?
Obecnie swoje działania skupiamy na działaniach związanych z projektem „Pozytywna historia” finansowanym ze środków „Młodzieży w działaniu”. Głównym jego celem jest prowadzenie wywiadów z osobami starszymi, które zgodzą się być żywymi książkami podczas Żywej Biblioteki, którą zorganizujemy. Jest to nasza pierwsza tak duża inicjatywa, więc w głębi duszy cały czas trzymam kciuki, aby wszystko wyszło tak jak należy. To również pierwszy projekt, którego stałam się oficjalnym koordynatorem, więc tym samym będę miała możliwość wykorzystania tego, czego się nauczyłam w praktyce.
Czego się nauczyłaś?
Sporo, to jedno z najtrudniejszych pytań. Nauczyłam się być konsekwentna wobec samej siebie. A tak bardziej praktycznie, to pisania projektów i zarządzania nimi. Nawiązałam bardzo dużo kontaktów. Mam wrażenie, że nauczyłam się rozmawiać z ludźmi, bardziej z nimi współpracować. Komunikatywna byłam zawsze, jednak dopiero teraz, kiedy np. muszę iść do urzędu i porozmawiać z jednym czy drugim urzędnikiem, to wiem już, że nie będę miała z tym większego problemu.
Czuję na sobie odpowiedzialność za prowadzenie klubu, nie użyłabym tutaj słowa „ciężkie” ale jest to na pewno pracochłonne. Bywają chwile, że chciałabym wyjść, przejść się i ochłonąć, zawsze jest tak, że jak ktoś czegoś nie zrobi, to ja to pójdę i zrobię. A powinnam powiedzieć: ok, nie zrobiłeś tego dzisiaj, zrobisz to jutro. Organizacja czasu i umiejętność zarządzania zespołem– to najważniejsze umiejętności, jakich nauczyłam się od momentu założenia klubu.
W jaki sposób przyciągać licealistów do wolontariatu?
Jeśli się coś dzieje, co jest ludziom potrzebne, to potrafi się zaangażować naprawdę dużo osób. Trzeba mieć grupę odbiorów, do której kierujesz swoje działanie. Bardzo pomocne jest wysłanie zaproszenia do szkół przez organizacje pozarządowe, ponieważ na dany projekt podeślą one osoby, które będą zainteresowane tematem, a nie połowa grupy będzie chować się po kątach, bo nie będzie wiedziała, co powiedzieć na dany temat.
A de facto ludzi jest bardzo łatwo zaangażować w wolontariat. Przekonałam się o tym podczas organizowania wspomnianego koncertu, kiedy potrzebowałam ochroniarzy-wolontariuszy, którzy pomagali utrzymać porządek na gali. Wtedy wystarczyło rzucić hasło na facebooku, że potrzebuję takich osób i w ciągu dnia zebrałam całą grupę ochroniarzy.
Mamy jeszcze rodziców.
Owszem, od listopada nie ma mnie przez większość weekendów w domu, bo albo szkolenie, albo wyjazd, albo wymiana, ale moi rodzice na szczęście zaakceptowali to i pomagają mi, kiedy tylko mogą. Zmiana była duża, bo przyzwyczaiłam ich do tego że siedzę w książkach i ciągle jestem w domu. A od listopada nagle wszystko się zmieniło. Jednak wiem, że jak zadzwonię do mamy, bo mam z czymś problem, to zawsze mi pomoże.
Co chcesz robić dalej?
Chcę studiować prawo we Wrocławiu. Oczywiście nadal będę pracować z młodzieżą, gdyż jest to „coś”, co chciałabym robić w życiu. Poza tym chciałabym swoją pracą inspirować ludzi do działania, tak jak mnie zainspirowali do tworzenia inicjatyw, już teraz koledzy i koleżanki z Centrum.
Linki do projektów: